2.01.2015

Album roku 2014


2014 rok za nami, więc nadszedł czas na podsumowania. Wyselekcjonowałem kilka swoich kategorii, którym będę się przyglądał. Na pierwszy strzał idzie album roku. Nie ma żadnego podziału legal, nielegal czy mixtape, wszystko się wlicza. Zapraszam do sprawdzenia!



10. Abel „Ostatni Sarmata”


Dziesiąte miejsce w moim zestawieniu trafia do Abla z formacji Smagalaz i albumu „Ostatni Samrata” wydanego nakładem Wielkie Joł. Jest to spójna, koncepcyjna płyta, która niesie za sobą zarówno treść jak i niebagatelne umiejętności rapera. Dodając do tego świetne, klimatyczne bity dostajemy naprawdę dobrą płytę. Rapowymi gośćmi na albumie są Tede, Gonix oraz Mops Bebsky, oprócz nich pojawia się cała masa wokalistów i wokalistek. Polecam!






9. Pawbeats „Utopia”

Na dziewiątej pozycji plasuje się u mnie Pawbeats. Jest to bydgoski kompozytor, instrumentalista, producent, a w skrócie – człowiek orkiestra. Marcin stworzył naprawdę klimatyczną płytę producencką. Żywe instrumenty podane w takiej formie to coś czego brakowało mi w polskim rapie. Pawbeats w studio RecPublica to gwarancja brzmienia w najwyższej jakości. Wśród gości mamy scenę w całym przekroju, w moim odczuciu najbardziej wyróżnili się: Zeus, Quebonafide, Lilu, Flojd, Rover, Diset oraz Oxon. Gdyby tylko wszyscy goście dali radę pozycja w rankingu byłaby na pewno wyższa, bowiem Pawbeats ma na pewno aspiracje by tworzyć coraz lepsze albumy. Czekam na więcej.


8. PRO8L3M „Art Brut”

Czyli kolejny mixtape od Oskara i Steeza, tym razem brzmieniowo oparty na polskiej muzyce lat 70 oraz 80. To właśnie te podkłady w połączeniu z niepodrabialną stylóweczką Oskara sprawiają, że o Pro8l3mie nie wolno zapominać. Dla wielu ludzi jest to ścisłe TOP3 tego roku, ja jednak plasuję mixtape na ósmej pozycji ze względu, że jest to dosyć krótki album. Czekam na pełnoprawne LP od tej dwójki, bo chłopaki mają potencjał roznieść polską „rapgrę”, obserwujcie ich uważnie!




7. Vixen "Loco Tranquilo"

Raper z Czańca po niespełna dwuletniej przerwie daje nam kolejny album, tym razem w nieco bardziej surowym stylu niż ostatnie projekty. Podobnie jak poprzednie produkcje Vixen również prawie w całości odpowiada za muzykę na płycie. Jedyne co można powiedzieć o tym człowieku jest to, że jego ksywę powinno dopisać się do synonimów słowa progres, ponieważ Darek z albumu na album jest coraz lepszy. W kawałku „Szybko nie przestanę” Vixen pokazuje jak się powinno pływać po bitach i młodzi raperzy powinni się od niego uczyć konsekwencji i wytrwałości, bo artysta mimo wszelakich przeszkód ciągle brnie do przodu, jednocześnie ciągle podnosząc swoje umiejętności. Darku mam nadzieję, że 2015 będzie Twój!


6. Bonson & Matek „MVP”

Spośród dwóch albumów wydanych w tym roku od tego duetu, to właśnie ten drugi krążek przypadł mi mocno do gustu. Fajnie słyszeć Bonsona, który przewija o tym, że wreszcie mu się wiedzie i jest wszystko tak jak powinno być. Matek jak zwykle trzyma bardzo dobry poziom dzięki czemu o brzmienie na albumie nie trzeba się martwić. Goście również dopisali, zarówno Ci, którzy położyli swoje szesnastki jak również Ci w refrenach. Technicznie Bonson jest niewątpliwie w ścisłej czołówce i już zapowiedział na 2015 kolejny album, tym razem solowy album na bitach od różnych producentów. Myślę, że jest na co czekać!


5. Ad.M.a „A. Wraca Późno”

Niewątpliwie moje największe odkrycie w tym roku. Strach pomyśleć, że poznałem ją dopiero przy #hot16challenge. Od razu odrobiłem lekcje i sprawdziłem sobie ostatnią płytę Ady „Szmaragdowa Szczerość”. Mimo kilku niedociągnięć jest to bardzo dobra płyta. Nie przypuszczałem jednak, że artystka pod koniec tego roku zaatakuje mnie taką bombą. Tak – „A. Wraca Późno” to prawdziwa bomba. Perfekcyjna dykcja, czysty śpiew, klimatyczne, często nieszablonowe bity, nietuzinkowa tematyka oraz świetne dopieszczenie każdego numeru sprawiają, że jest to istny diament. Goście na płycie dodają kolejnego smaczku. Mocna pozycja 2014 roku.



4. Gedz „NNJL”

Miejsce tuż za podium przypada u mnie dla Gedziuli. Po premierze pojawiło się wiele zarzutów, że raper jest średni tekstowo i marnuje potencjał. Nie zgadzam się. W zalewie wielu nijakich albumów, Gedz ma coś czego wielu nie potrafi stworzyć i zapewne nigdy nie stworzy – jest to klimat. To właśnie klimat, w połączeniu z nienaganną nawijką trójmiejskiego rapera i muzycznymi  perełkami od każdego z producentów na płycie sprawia, że całości słucha się świetnie. Świetnym dopełnieniem krążka są klipy, które nagrane są w niezwykle klimatycznych miejscówkach. Polecam ten album!


3. Zaburzenia „Sny W Których Ginę”

Duet Kuba Witek i Szatt uraczył nas w tym roku po prostu genialnym albumem! To co brzmieniowo wyprawia Łukasz Palkiewicz przechodzi ludzkie pojęcie. Każdy kawałek to po prostu kwintesencja muzyki. Dodając to tego mocne, osobiste teksty i przemyślenia Tusza dostajemy piękny, powiedziałbym nawet mocno depresyjny krążek, idealny do posłuchania gdy za oknem pada deszcz i jest ponuro. Niewątpliwie kolejny muzyczny „level up” obu panów.






2. Ten Typ Mes „Trzeba Było Zostać Dresiarzem”

Mes nie przestaje zaskakiwać, tym razem raper zaprezentował koncepcyjny album, który chyba nie ma słabych punktów. Wszystko się tam zgadza, nie muszę mówić o technice czy stylu Tego Typa, bo że jest to pionier w polskim rapie to chyba wie każdy. Raper pokazuje, że nie boi się kombinować, czego przykładem jest numer „LOVEYOURLIFE”. Mamy tu tematyczny przekrój, nie jest to powielanie schematów, lecz pokazanie też niektórych zachowań ludzkich z innej perspektywy. Mes spisał się na medal!


   1.  B.O.K „Labirynt Babel”

Wataha z BDG czyli Bisz wraz z zespołem, w nieco rozszerzonym składzie powracają z wspólną płytą po 3 latach od debiutu na legalnej scenie. I po raz kolejny dają muzyczne arcydzieło. Biszu po tym jak zgarnął u mnie tytuł najlepszej płyty w 2012 za „Wilka Chodnikowego” zgarnia ten tytuł także w 2014 roku. Tekstowo ten pan to poeta jakich w obecnie na scenie niewielu. Soczyste metafory i nawiązania bardzo dobrze komponują się z mocnym brzmieniem Oera i spółki. Mimo, iż minęło już kilka miesięcy od premiery, ja z każdym kolejnym odsłuchem odkrywam nowe smaczki ukryte w liryce Bisza. Tematycznie krążymy wokół ludzi i ich słabości w różnych sferach. Nie ma tu zbędnego populizmu czy banałów. Labirynt Babel niesie ze sobą głęboka treść i dywagację nad ludzkim życiem, gdzie raper wciela się w obserwatora, który słucha, patrzy i wyciąga trafne uwagi, obrazując je słuchaczowi w iście poetycki sposób. Bez wątpienia dla mnie numer  jeden 2014 roku!




Brak komentarzy: