2014 rok za nami, więc nadszedł czas na podsumowania.
Wyselekcjonowałem kilka swoich kategorii, którym będę się przyglądał. Na pierwszy strzał
idzie album roku. Nie ma żadnego podziału legal, nielegal czy mixtape, wszystko
się wlicza. Zapraszam do sprawdzenia!
10. Abel „Ostatni
Sarmata”

Dziesiąte miejsce w moim zestawieniu trafia do Abla z
formacji Smagalaz i albumu „Ostatni Samrata” wydanego nakładem Wielkie Joł.
Jest to spójna, koncepcyjna płyta, która niesie za sobą zarówno treść jak i
niebagatelne umiejętności rapera. Dodając do tego świetne, klimatyczne bity
dostajemy naprawdę dobrą płytę. Rapowymi gośćmi na albumie są Tede, Gonix oraz
Mops Bebsky, oprócz nich pojawia się cała masa wokalistów i wokalistek.
Polecam!
9. Pawbeats „Utopia”

Na dziewiątej pozycji plasuje się u mnie Pawbeats. Jest to
bydgoski kompozytor, instrumentalista, producent, a w skrócie – człowiek orkiestra.
Marcin stworzył naprawdę klimatyczną płytę producencką. Żywe instrumenty podane
w takiej formie to coś czego brakowało mi w polskim rapie. Pawbeats w studio
RecPublica to gwarancja brzmienia w najwyższej jakości. Wśród gości mamy scenę
w całym przekroju, w moim odczuciu najbardziej wyróżnili się: Zeus,
Quebonafide, Lilu, Flojd, Rover, Diset oraz Oxon. Gdyby tylko wszyscy goście
dali radę pozycja w rankingu byłaby na pewno wyższa, bowiem Pawbeats ma na
pewno aspiracje by tworzyć coraz lepsze albumy. Czekam na więcej.
8. PRO8L3M „Art
Brut”

Czyli kolejny mixtape od Oskara i Steeza, tym razem
brzmieniowo oparty na polskiej muzyce lat 70 oraz 80. To właśnie te podkłady w
połączeniu z niepodrabialną stylóweczką Oskara sprawiają, że o Pro8l3mie nie
wolno zapominać. Dla wielu ludzi jest to ścisłe TOP3 tego roku, ja jednak
plasuję mixtape na ósmej pozycji ze względu, że jest to dosyć krótki album.
Czekam na pełnoprawne LP od tej dwójki, bo chłopaki mają potencjał roznieść
polską „rapgrę”, obserwujcie ich uważnie!
7. Vixen "Loco Tranquilo"

Raper z Czańca po niespełna dwuletniej przerwie daje nam
kolejny album, tym razem w nieco bardziej surowym stylu niż ostatnie projekty. Podobnie
jak poprzednie produkcje Vixen również prawie w całości odpowiada za muzykę na
płycie. Jedyne co można powiedzieć o tym człowieku jest to, że jego ksywę
powinno dopisać się do synonimów słowa progres, ponieważ Darek z albumu na
album jest coraz lepszy. W kawałku „Szybko nie przestanę” Vixen pokazuje jak
się powinno pływać po bitach i młodzi raperzy powinni się od niego uczyć
konsekwencji i wytrwałości, bo artysta mimo wszelakich przeszkód ciągle brnie
do przodu, jednocześnie ciągle podnosząc swoje umiejętności. Darku mam
nadzieję, że 2015 będzie Twój!
6.
Bonson & Matek „MVP”

Spośród dwóch albumów wydanych w tym roku od tego duetu, to
właśnie ten drugi krążek przypadł mi mocno do gustu. Fajnie słyszeć Bonsona,
który przewija o tym, że wreszcie mu się wiedzie i jest wszystko tak jak
powinno być. Matek jak zwykle trzyma bardzo dobry poziom dzięki czemu o
brzmienie na albumie nie trzeba się martwić. Goście również dopisali, zarówno
Ci, którzy położyli swoje szesnastki jak również Ci w refrenach. Technicznie
Bonson jest niewątpliwie w ścisłej czołówce i już zapowiedział na 2015 kolejny
album, tym razem solowy album na bitach od różnych producentów. Myślę, że jest
na co czekać!
5. Ad.M.a „A.
Wraca Późno”

Niewątpliwie moje największe odkrycie w tym roku. Strach
pomyśleć, że poznałem ją dopiero przy #hot16challenge. Od razu odrobiłem lekcje
i sprawdziłem sobie ostatnią płytę Ady „Szmaragdowa Szczerość”. Mimo kilku
niedociągnięć jest to bardzo dobra płyta. Nie przypuszczałem jednak, że artystka
pod koniec tego roku zaatakuje mnie taką bombą. Tak – „A. Wraca Późno” to
prawdziwa bomba. Perfekcyjna dykcja, czysty śpiew, klimatyczne, często
nieszablonowe bity, nietuzinkowa tematyka oraz świetne dopieszczenie każdego numeru
sprawiają, że jest to istny diament. Goście na płycie dodają kolejnego smaczku.
Mocna pozycja 2014 roku.
4. Gedz „NNJL”

Miejsce tuż za podium przypada u mnie dla Gedziuli. Po
premierze pojawiło się wiele zarzutów, że raper jest średni tekstowo i marnuje
potencjał. Nie zgadzam się. W zalewie wielu nijakich albumów, Gedz ma coś czego
wielu nie potrafi stworzyć i zapewne nigdy nie stworzy – jest to klimat. To
właśnie klimat, w połączeniu z nienaganną nawijką trójmiejskiego rapera i
muzycznymi perełkami od każdego z
producentów na płycie sprawia, że całości słucha się świetnie. Świetnym dopełnieniem
krążka są klipy, które nagrane są w niezwykle klimatycznych miejscówkach.
Polecam ten album!
3.
Zaburzenia „Sny W Których Ginę”

Duet Kuba Witek i Szatt uraczył nas w tym roku po prostu
genialnym albumem! To co brzmieniowo wyprawia Łukasz Palkiewicz przechodzi
ludzkie pojęcie. Każdy kawałek to po prostu kwintesencja muzyki. Dodając to
tego mocne, osobiste teksty i przemyślenia Tusza dostajemy piękny,
powiedziałbym nawet mocno depresyjny krążek, idealny do posłuchania gdy za
oknem pada deszcz i jest ponuro. Niewątpliwie kolejny muzyczny „level up” obu
panów.
2. Ten Typ
Mes „Trzeba Było Zostać Dresiarzem”

Mes nie przestaje zaskakiwać, tym razem raper zaprezentował
koncepcyjny album, który chyba nie ma słabych punktów. Wszystko się tam zgadza,
nie muszę mówić o technice czy stylu Tego Typa, bo że jest to pionier w polskim
rapie to chyba wie każdy. Raper pokazuje, że nie boi się kombinować, czego
przykładem jest numer „LOVEYOURLIFE”. Mamy tu tematyczny przekrój, nie jest to
powielanie schematów, lecz pokazanie też niektórych zachowań ludzkich z innej
perspektywy. Mes spisał się na medal!
1. B.O.K „Labirynt Babel”

Wataha z BDG czyli Bisz wraz z zespołem, w
nieco rozszerzonym składzie powracają z wspólną płytą po 3 latach od debiutu na
legalnej scenie. I po raz kolejny dają muzyczne arcydzieło. Biszu po tym jak
zgarnął u mnie tytuł najlepszej płyty w 2012 za „Wilka Chodnikowego” zgarnia
ten tytuł także w 2014 roku. Tekstowo ten pan to poeta jakich w
obecnie na scenie niewielu. Soczyste metafory i nawiązania bardzo dobrze
komponują się z mocnym brzmieniem Oera i spółki. Mimo, iż minęło już kilka
miesięcy od premiery, ja z każdym kolejnym odsłuchem odkrywam nowe smaczki
ukryte w liryce Bisza. Tematycznie krążymy wokół ludzi i ich słabości w różnych
sferach. Nie ma tu zbędnego populizmu czy banałów. Labirynt Babel niesie ze
sobą głęboka treść i dywagację nad ludzkim życiem, gdzie raper wciela się w
obserwatora, który słucha, patrzy i wyciąga trafne uwagi, obrazując je
słuchaczowi w iście poetycki sposób. Bez wątpienia dla mnie numer jeden 2014 roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz